Maszerując ku wymarzonym celom , jak to się zaczęło..
Można zadać sobie pytanie dlaczego akurat chód sportowy ? Czy nie ciągnęło mnie gdzie indziej? Od dziecka miałem zostać piłkarzem , bo tata nim był . Zapowiadałem się na dobrego bramkarza jak i na innych pozycjach nie byłem najgorszy . Do dziś nie potrafię sobie wytłumaczyć dlaczego akurat ten sport . Zresztą zainteresowanie futbolem do dzisiaj zostało przeogromne. Być może sukcesy Korzeniowskiego przyciągały mnie jak magnes .4 złota Olimpijskie naszego Mistrza zrobiły swoje... Coś w tym jest bo oglądając jako dzieciak Igrzyska Olimpijskie w Atlancie w 1996 roku , chciałem być taki jak on lecz nie bardzo wówczas wiedziałem co se sobą zrobić . Każdy pamięta siebie w wieku gdy miał 7 -10 lat i wie że człowieka trzymały się wówczas różne dziwne a zarazem zwariowane pomysły . A to chciało się być strażakiem a to policjantem i sławnym sportowcem . Naprawdę nie wiem co mnie później tknęło że zostałem chodziarzem . Być może to że tutaj wszystko zależy od mojej osoby a nie od całej drużyny bo to jest sport indywidualny . Lecz wówczas o tym za bardzo nie wiedziałem . A wiedział o tym jeden trener któremu zawdzięczam że jestem tu .......
Trener Wójtowicz bo to o nim mowa (wychowawca 3 mieleckich olimpijczyków,jego podopieczni zdobyli ponad 100 medali w Mistrzostwach Polski-postać nietuzinkowa,I prawdziwy facet z okiem do wynajdywania talentów)....
(Tekst pochodzi z notesu zawodnika)
Dokładnie przed 23 laty w Publicznym Gimnazjum im. Wincentego Witosa w Borowej koło Mielca zaczęła się moja przygoda ze sportem. Począwszy na marcu 2000 roku a dotrwawszy do dziś można powiedzieć iż była to właściwie obrana droga. Początek kariery jak wiadomo były najtrudniejszy lecz rygor i stawiane wymagania doprowadziły mnie do ponadprzeciętnych rezultatów. To w tamtym pamiętnym roku wypatrzył mnie znany szkoleniowiec mieleckich chodziarzy , pan Józef Wójtowicz. Swoją konsekwencją i ciężkim charakterem doprowadził mnie wtedy do licznych sukcesów na arenie krajowej jak i również międzynarodowej.Zdobywając pod jego egidą wielokrotnie Mistrzostwo Polski czy ustanawiając nowe Rekordy Polski w kategoriach juniorskich. Można powiedzieć że w Borowej stawiałem swoje pierwsze kroki chodziarskie. Lecz prawdziwy marsz zaczął się na stadionie ,,Gryf'' w Mielcu. Gdzie wraz z innymi zawodnikami poznawaliśmy tajniki chodu sportowego.Wówczas żużel okalający boisko piłkarskie dawał nam nieźle popalić, a piszczele od chodu bolały miesiącami. Po kilku miesiącach przeniosłem się na legendarną ,,Stal'', gdzie dzięki gościnności Lekkoatletycznego Klubu Sportowego mogłem trenować już pod dachem jak i na otwartym stadionie. Obiekt Stali Mielec wywarł wtedy na mnie wielkie wrażenie. Niestety wtedy nieremontowany przez kilkanaście lat popadł w kompletną ruinę.. ale tak było do niedawna.. dziś już jest gotowy nowy stadion na miejscu starego...ale o tym kiedy indziej..
W tamtych czasach trening dla małych chłopców na tym legendarnym stadionie był to niemały zaszczyt. Jeśli był ktoś kiedyś na obiektach sportowych Stali Mielec to może mi przyznać świętą rację że robiły niegdyś spore wrażenie . Dziś jest niestety swojsko ,dworsko i po staremu .Nienaddająca się bieżnia sportowa do rywalizacji oraz toczący bój w sądach z wykonawcą nawierzchni nie napawa optymizmem. Choć budowa stadionu to pewien krok naprzód. Lecz 6 - torowa bieżnia ma się nijak do patrzenia w przyszłość jeśli uwzględnimy większe zawody na krajowym podwórku . Wróćmy się jednak do tamtych czasów . Specyficzny klimat sportowy i sprzyjające warunki do treningu robiły swoje. Niestety w późniejszym okresie tartan na stadionie podczas upałów lepił się i dziurawił więc musiałem szukać czegoś innego.
Schronienie i wyjście z tej sytuacji znalazło się tuż obok stadionu. Otóż za ówczesnym Hotelem Jubilat (dziś Hotel Polski) znajdowały się liczne ścieżki rowerowe co sprzyjało spokojnemu i bezpiecznemu treningowi. A okoliczny lasek dodawał mnóstwo uroku i chęci do pracy. Bywały dni że chodziliśmy pobiegać tam między treningami. Można stwierdzić że w Mielcu przeżyłem wiele pięknych chwil o których nigdy nie zapomnę i pozostaną w mojej pamięci na zawsze. Sentyment do Mielca pozostał lecz kiedyś przyjdzie czas na powrót na stare ,,śmieci" i zrobienie czegoś nie małego , lecz wielkiego . Pewnie niektórzy zadadzą tutaj pytanie -
Dlaczego , po co ... na co...?
Marka jaką jest Stal Mielec trzeba wskrzesić i dać jej pozytywnego kopa by niczym feniks z popiołów powstała i powróciła na usta wszystkich kibiców w Polsce. Wiadomo, jest ekstraklasa, siatka, czy ręczna... Nie tylko tych piłkarskich czy lekkoatletycznych ale i innych dyscyplin, gdzie dawniej Stal wiodła prym w kraju i nadawała sportowy ton temu miastu!
W tym miejscu chciałbym pozdrowić cała paczkę z tamtego okresu Nie sposób tu wymieniać wszystkich bo by brakło miejsca i czasu. Lecz wszystkich których spotkałem na swojej drodze w tamtym okresie - pozdrawiam
Dzisiaj jestem w miejscu gdzie nie byłem od niemal 5 lat,wyleczona kontuzja ,która uniemożliwiła osiągnięcie wysokich wyników miejmy nadzieję, że uciekła w siną dal..
Cel jest jeden, zakwalifikować się na Igrzyska Olimpijskie do Paryża!
Ciekawostką jest fakt,iż czterokrotnie wypełniałem kwalifikację olimpijską, lecz 1 raz reprezentowałem nasz kraj na najważniejszej imprezie sportowej czterolecia jaką są Igrzyska Olimpijskie.
Bez wsparcia partnerów,sponsorów, będzie to niesłychanie trudne zadanie,więc zapraszam do współpracy.
Zapraszam do udziału w moim projekcie ,,Z Mielca na Igrzyska" bo tutaj się urodziłem i tutaj stawiałem swe pierwsze lekkoatletyczne szlify...
Choć minęło wiele lat i dni,ja wciąż czuję siłę tamtych chwili...wciąż to przed oczami mam ...
0
(0 opinii)
-
0
Skomentuj
0
Podaj dalej